poniedziałek, 5 października 2009

Sycąca Jesienna Zupa


Czasu u mnie ostatnio straszliwie mało, taki debet czasowy ciągle mi doskwiera. Tydzień leci jak jeden dzień. Czekam na weekend, mam plany: że ugotuję to, upiekę to, a potem wszystko bierze w łeb, bo zawsze coś ważniejszego wypada. No trudno, cały czas mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci na normalne tory i będę mogła zwyczajniej funkcjonować. Tyle wspaniałych przepisów czeka na wypróbowanie, lista się wydłuża, a czas niestety nie jest z gumy, a szkoda bo naciągałabym taki „gumowy timer” na maksa. Na dodatek, jak to we wrześniu całą rodzinę wirusy już zdążyły wymęczyć, ja na końcu musiałam swoje potrójnie odchorować, zawsze na mnie na końcu kumulują się wszystkie zarazki.

Ale znalazłam chwilę na ugotowanie jesiennej, rozgrzewającej i sycącej zupy. Kiedy wiatr wieje za oknem i według przysłowia „nawet pies z budy nie chce wyjść” taka zupa jest idealna. A ostatnio moja psina, chociaż budy nie posiada, to faktycznie nosa spod koca nie chciała nawet wystawiać, na dwór to bardziej z przymusu szła niż obowiązku. Taka jaśniewielmożna dama się z niej zrobiła, nie chce swoich „hrabiowskich łapów” sobie moczyć, jak deszcz pada.

1 ½ wody lub dowolnego bulionu
4 kiełbasy śląskie
1 cebula
1 czerwona papryka
3 marchewki
3 średnie ziemniaki
½ selera
4 ząbki czosnku
1 puszka białej fasoli
1 puszka krojonych pomidorów
2 łyżki koncentratu pomidorowego
4 łyżeczki papryki słodkiej
gałka muszkatołowa
kmin rzymski
oregano
papryka ostra
sól
świeżo mielony czarny pieprz
1 łyżeczka cukru
1 łyżka oliwy
śmietana 12%
ser żółty


Na oliwie podsmażamy pokrojoną w kostkę kiełbasę. Po chwili dodajemy pokrojone w kostkę: cebulę, paprykę, marchewkę i seler, mieszamy wszystko, dusimy 2 minuty. Dorzucamy pomidory, koncentrat i przyprawiamy do smaku. Następnie dolewamy wodę lub bulion, dodajemy pokrojone ziemniaki i gotujemy całość przez ok. 20 minut. Na końcu dodajemy odsączoną i wypłukaną fasolę z puszki. Gotujemy jeszcze minutę dla połączenia smaków. Zupę podajemy z kleksem śmietany i posypujemy tartym serem.

8 komentarzy:

  1. O już widzę, że by mi smakowała.
    Apetycznie wygląda :DDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Chetnie zjadlabym dzis taka zupke :) Pogoda za oknem nie zacheca do wyjscia, mam ochote schowac sie pod kocem zajadajac cos smacznego i sycacego :)

    A Tobie zycze duzo zdrowka :) Mam nadzieje, ze te paskudne wirusy przestana sie Ciebie czepiac :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Jestem tu pierwszy raz. Zwabiła mnie ta zupa, która kojarzy mi się z daniem jednogarnkowym ... mniam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Addo, jak wylukasz gdzieś taki gumowy timer, to poproszę o cynk, bo i mnie by się przydał. :-)
    Choróbska precz, bo to nic przyjemnego. Nas ostatnio też nie ominęły, choć na szczęście w baaaardzo łagodnym wymiarze (pomijając moje biedne gardło ;-)).
    Zupka cudna, trochę taka jak fasolka po bretońsku, którą notabene kilka dni temu robiłam. :)
    Pozdrowienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no,to ja talerzyk poprosze,podoba mi sie bardzo :) :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ivon - Dziękuję :)

    majka - Dziękuję :) Ja ostatnio też najchętnie ciągle bym pod kocem siedziała :)

    Robert - Miło mi :) Zupa faktycznie przypomina danie jednogarnkowe, które uwielbiam gotować :)

    Małgosiu - ja cały czas rozglądam się za takim timerem, chyba poszukam go na czarnym rynku :)))

    Gosia - zupka była bardzo smaczna i u mnie nie skończyło sie na jednym talerzyku :)

    Pozdrawiam serdecznie Wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Smakowita zupka:) Masz wiele ciekawych przepisow. Dodaje Twój blog do linków i bede odwiedzac. Pozdrawiam futerkowakuchnia.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobiłem! Dorzuciłem trochę fasolki szparagowej i jednego bardzo dużego prawdziwka, więcej fasolki i ziemniaków... Pycha! Na dzisiejszą pogodę idealna.

    OdpowiedzUsuń